A ty, do którego domu należysz?

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 2

II Pożyczka

           

Młoda Weasley stała na palcach próbując wepchnąć swój kufer na półkę bagażu podręcznego. Ledwo dosięgała, ale dała radę wcisnąć ciężką skrzynkę obok bagażu Jamesa.
            Usiadła robiąc miejsce młodszemu z kuzynów. Albus był od niej o pół głowy niższy. Rose widząc, że nie daje rady wepchnąć kufra, wstała, aby pomóc chłopcowi.
 - No nie, - poderwał się starszy kuzyn – żeby pomagała ci dziewczyna. Trochę męskiego honoru.
            Al otworzył usta, żeby coś powiedzieć. Po jego minie widać było, że chcę odpyskować bratu, ale za bardzo nie wie jak. James wziął kufer i bez problemu odłożył na półkę.
 - Łatwo mówić ci o „męskim honorze” jak jesteś taki wysoki.
 - No tak zapomniałem. Ty jesteś jeszcze chłopcem. Nie ma mowy o męskim honorze. – Odpowiedział złośliwie starszy brat Ala.
 - Jesteś tylko o rok starszy. – Przypomniała Rose. Nie lubiła kiedy James stawał się nieznośny.
 - Jestem starszy od was dwojga. – Odrzekł z udawanym spokojem kuzyn, pokazując zęby w geście wyższości. Rossie nie chcąc słuchać dalej teorii Jamesa, wyszła z przedziału.
 - Kobiety… - westchnął prowokator.
 - Jest w MOIM wieku! – Krzyknął z frustracją Albus. To zamknęło  Jamesowi buzię na najbliższy kwadrans.
*****
            Głupio byłoby teraz Rose gdyby wróciła do przedziału. Postanowiła poszukać wózka z łakociami. Poszła w prawo, w głąb pociągu. Nawet nie przypuszczałaby, że pociąg może być tak długi.
„Może to czary” pomyślała dziewczyna, tłumacząc sobie wszystko w głowie „jakoś musieli nas pomieścić.”
Znalazła kramik ze słodyczami w piątym wagonie.
 - Może coś z wózka kochaneczki? – Starsza kobieta w staromodnej sukni, pytała zaglądając do jednego z przedziałów.
 - Trzy czekoladowe żaby, poproszę. – Z przedziału wyszedł chłopiec. Miał bardzo jasne, blond włosy. Prawie białe. Fryzurę miał też nietuzinkową. Wszystkie włosy, dokładnie pokryte żelem, zaczesane były do tyłu. Szata, w którą był ubrany nie miała symbolu domu.
„Pewnie pierwszak” stwierdziła Rose. Był trochę niższy od niej, ale na pewno wyższy od Albusa.
 - Proszę bardzo – sprzedawczyni podała białowłosemu blondynowi czekoladowe żaby i wydała resztę. Blondyn rzucił żaby koledze, który zaczął krzyczeć. Reszta chłopców z przedziału zawyła ze śmiechu. Wszyscy dostali głupawki.
 - A dla ciebie kochaneczko? – Zwróciła się do kobieta do zagapionej panny Weasley.
 - Ja… eee… - zastanawiała się, dlaczego chłopiec krzyczał.
„Może był mugolakiem jak mama”
- To samo – dodała pospiesznie widząc, że się zagapiła. Czarownica podała trzy niebieskie paczuszki z napisem „Czekoladowe Żaby”. Rose wyciągnęła portmonetkę i wyjęła cztery galeony.
 - Jeszcze dwa – kobieta ze sztucznym uśmiechem spojrzała na młodą Weasley. Dziewczyna spojrzała na zawartość portmonetki. Pusta.
 - Przepraszam – rzuciła dziewczyna – zostawiłam resztę w kufrze zaraz przyniosę.
            Słodki uśmiech kobiety znikł.
 - Proszę – powiedział pospiesznie pierwszak – teraz się zgadza. – Kobieta wzięła pieniądze chłopca i szybko odjechała do kolejnego przedziału.
 - Coś z wózeczka kochaneczki? – Spytała uczniów z kolejnego przedziału z fałszywym uśmiechem. Rose pomyślała, że czarownica jest dobrą aktorką.
 - Dzięki – bąknęła Rossie zwracając się do nowego znajomego – oddam ci w Hogwarcie.
- Spokojnie – blondyn uśmiechnął się promiennie – jestem Scorpius Malfoy.
 - Rose Weasley.
 - Od tych Weasley’ów?
 - Od tych Malfoyów? – Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Scorpius wyglądał na mocno zaskoczonego.
 - Pewnie będziesz w Gryffindorze. Tata mówi, że wszyscy Weasley’owie tam trafiają.
 - Tata mówi, że mnie wydziedziczy, jeśli trafię gdzie indziej. – Dodała ze śmiechem Rose.
 - Naprawdę? – Dopytywał się ze śmiechem Scorpio. – Spokojnie, stawiam dziesięć do jednego, że na pewno będziesz. Podobno Tiara Przydziału uwzględnia twój własny wybór.
 - A jaki jest twój? Wiem, że twój ojciec był w Slytherinie. – Malfoy przestał się uśmiechać.
 - Tata mówi, że pewnie będę Slytherinie, - urwał i wziął głęboki oddech – ale on nie chcę.
 - Dlaczego? – Spytała młoda Weasley. W jej głosie dało się usłyszeć zaskoczenie. Nazwisko Malfoy było jednoznaczne ze Slytherinem tak jak Weasley było synonimem Gryffindoru.
 - Nie lubi o tym rozmawiać. – Scorpio już się nie uśmiechał. –  Mówi tylko, że on sam wolałby nigdy nie być Ślizgonem.
            Dziewczyna czuła, że nie powinna już o nic pytać. Wymijająco dodała:
 - Chyba pójdę się przebrać.
 - Spokojnie – blondyn znów się uśmiechał - masz jeszcze sporo czasu. Do zobaczenia Weasley.
- Na razie Malfoy.
             Chłopak zniknął w przedziale, a dziewczyna wróciła do kuzynów. 

Złoto Krwista