A ty, do którego domu należysz?

niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 3

    

   


III Przyjaciółki


Kiedy pociąg się zatrzymał James wstał i podał dzieciom kufry. Rose spojrzała na swoje odbicie w szklanych drzwiach. Jej włosy związane w koński ogon spadały swobodnie na plecy. Uśmiech i szeroko otwarte oczy zdradzały jej podekscytowanie. Teraz gdyby stał obok niej tak samo podekscytowany Hugon byłoby widać jak bardzo są do siebie podobni. Ten sam uśmiech, ten sam układ oczu. Od razu widać było, że są przykładnym rodzeństwem. Zawsze mogli na sobie polegać. Rozumieli się bez słów.
        Rozmyślanie przerwał jej Albus, który otworzył drzwi przedziału. James wyszedł za Alem. Rossie trzymała się z tyłu.
Na korytarzu panował tłok. Wszyscy uczniowie wysypywali się z przedziałów niosąc swoje kufry. Młodzi Potterowie torowali drogę Rose. W końcu wyszli z zatłoczonego pociągu.
 - Pierwszaki do mnie! – Właściciel grubego, doniosłego głosu. Był wielki. Uczniowie, aby spojrzeć na około dwumetrowego olbrzymiego mężczyznę, musieli wysoko podnieść głowy. Wokół nich zgromadzili się inni pierwszoklasiści. – Poczekamy chwilę. Muszę się upewnić, że wszyscy są.
        Starsi uczniowie szli w stronę bramy oddzielającej Błonia od peronu. Rose zwróciła uwagę na Jamesa, który przytulał jakąś blondwłosą Krukunkę.
 - No dobra. Chodźcie za mną, maluchy.
        Wszyscy pierwszoklasiści posłusznie poszli za mężczyzną w stronę jeziora.
 - Myślisz, że to Hagrid? – Spytała półgębkiem Rose.
 - Jestem prawie pewny, że to ten sam Hagrid, który uczył naszych rodziców.
        Jezioro wyglądało jak wypolerowana podłoga z czarnego kamienia. Lśniąca, ciemna, piękna. Kiedy dotarli do jeziora, zobaczyli zacumowane do brzegu zgrabne łodzie.
 - Ustawcie się w szeregu. – Rossie stanęła między Albusem, a czarnowłosą dziewczyną zamykającą szereg.
 - No dobrze – jego wzrok zdradzał zmęczenie. - Do każdej łodzi mogą wejść trzy osoby.
        Hagrid przeliczył pierwszaków. Zaczął przydzielać im łodzie.
 - Wy dwie – wskazał na dwie ostatnie dziewczynki – Ktoś wy?
        Zaskoczone dziewczynki po chwili odpowiedziały:
 - Rose Weasley – gajowy zmrużył oczy.
 - Raquel Rainfair.
 - Dobrze będziecie razem w tamtej łódce. – Wskazał jedno z czółenek. Dziewczęta weszły do łodzi. Wyglądała na solidną, ale starą. Urody też jej nie brakło. Wszystkie elementy były drewniane z wyjątkiem metalowych wykończeń.
Nauczyciel podał pochodnie Raquel. Sam wszedł do jednej z łódek.
 - Naprzód!
        Łodzie same zaczęły płynąć. Rose z zachwytem spojrzała w dal. Łódka pruła przed siebie.
 - Jestem Raquel Rachel Rainfair. A ty? – Spytała dziewczyna w czarnych, prostych włosach.
 - Rose Lily Weasley – odpowiedziała rozbawionym tonem.
 -Będziemy najlepszymi przyjaciółkami, jakie znał Hogwart. – Oświadczyła nazbyt poważną miną Raquel.
 - Jesteś bardzo konkretną osobą –powiedziała Rose ze śmiechem. – Zapomniałaś tylko o jednym. Co jeśli będziemy w innych domach?
- W tedy będziemy najlepszymi przyjaciółkami, jakie znał Hogwart, z dwóch różnych domów – dodała z uśmiechem nowa koleżanka.
 - Skoro tak stawiasz sprawę… Zgoda. Możemy spróbować.
- Super! – Dodała z ulgą - jestem mugolakiem. Potrzebuję jakieś zaprzyjaźnionej czarownicy. Wszystko jest dla mnie nowe. Przez ostatnie dwa tygodnie nauczyłam się tylko tyle, że dla magii nie ma rzeczy niemożliwych.
- To znasz już najważniejszą zaletę naszego świata. Urodziłam się w rodzinie czarodziei, ale moja mama jest mugolakiem.
 - Aha- rzuciła lakonicznie – kiedy dowiedziałam się, że jestem czarownicą byłam przeszczęśliwa. Tylko tyle, że… spędzę cały rok w szkole z internatem. Bez rodziców. To trochę… straszne.
 - Może… od najmłodszych lat się do tego przygotowywałam. Jak myślisz, do którego domu cię przydzielą?
 - Nie wiem. – Odpowiedziała, wzruszając ramionami przyjaciółka – Może… Gryffindor albo Ravenclaw, albo Hufflepuff, albo Slytherine.
 - Ja na pewno będę w Gryffindorze. Cała moja rodzina w nim jest.

***

        Kiedy weszli do Hogwartu zobaczyli młodą czarownice w niebieskiej todze. Miała ciepły uśmiech i szczupłą sylwetkę. Blond włosy upięła w wysoki kok na czubku głowy.
 - Witam w Hogwarcie! – Przywitała. Miała ciepły głos obie dziewczyny od razu ją polubiły. – Mam na imię profesor Hitch. Od dwóch lat uczę młodzieży zaklęć w Hogwarcie… Wyglądacie tak jak każdy pierwszak powinien wyglądać… Na podekscytowanych. Teraz przydzielimy was do waszych domów. Na czas nauki w Hogwarcie dom jest jak rodzina. Za dobre zachowanie będziecie dostawać punkty. Za złe punkty będą odejmowane. Pod koniec roku dom, który będzie mieć najwięcej punktów dostanie Puchar Domów. – Spojrzała po uczniach. – To tyle… Gotowi?... To chodźcie!
        Uczniowie poszli za profesor Hitch, która zaprowadziła ich do gigantycznej jadalni.
 - To jest Wielka Sala? – Spytała Raquel przyjaciółki.
 - Tak. Jadalnia wspólna dla wszystkich domów. Skąd to wiesz?
 - Czytałam „Krótką Historię Hogwartu”.
 - Nie lubię tej książki. Mama kazała mi ją czytać w wakacje.
Wielka Sala naprawdę była wielka. W ogromnym pomieszczeniu stały cztery długie stoły zapełnione uczniami. Oczy wszystkich były zwrócone ku pierwszakom idącym przez pomieszczenie za panią Hitch. Profesor zatrzymała się przy podwyższeniu, na którym stało krzesło, a nieco dalej w głębi stał stół nauczycieli. Na krześle leżała szpiczasta czapka z dużym rondlem.
„Tiara Przydziału” - pomyślała Rossie.
 - Ustawcie się z prawej strony… Tak dobrze. To jest Tiara Przydziału powie wam, do którego domu będziecie należeć. – Zrobiła pauzę i dodała ściszonym głosem. – Kiedy przeczytam któregoś z was, podejdźcie i usiądźcie.
        Wyjęła z kieszeni szaty zwój pergaminu. Rozwinęła go i wyczytała pierwsze nazwisko.
 - Amanda Julie Patrfic.
        Dziewczyna o długich brązowych włosach wstała i usiadła na krześle. Nauczycielka włożyła Tiarę Przydziału na głowę. Wyświechtana czapka nagle przemówiła:
 - No… serce masz odważne, ale pełne kłamstw… Od teraz twoim domem będzie Hufflepuff.
Dziewczyna wstała i pobiegła do stołu przy oknie. Puchoni zaczęli klaskać.
 - Albus Sewerus Potter! – Krzyknęła profesor Hitch.
        Kuzyn Rose blady jak nigdy przedtem, wolno usiadł na krześle. Jego usta się ruszały. Szeptał. Z ruchu jego warg Rosie domyśliła się, że mówi: „Tylko nie do Slytherinu”.
 - Jak ojciec! Niech ci będzie! Gryffindor!
        Al z wyrazem ulgi podbiegł do brata i przybił mu piątkę.
 - Raquel Rachel Rainfair.
Raquel podeszła swobodnym krokiem do krzesła. Pani Hitch włożyła na jej głowę magiczne nakrycie głowy.
 - A to ci dopiero! – Zaśmiała się Tiara – masz czysty umysł… Nigdy nie myślałaś gdzie chcesz być!... Pasujesz mi na Puchona, ale twój umysł jest dobry. Jesteś bardzo inteligentną dziewczyną… Od dziś będziesz… Krukonem!
Dziewczyna posłała szybkie spojrzenie Rossie i popędziła do swojego nowego stołu.
Pani Hitch wyczytała już prawie wszystkich z wyjątkiem Rose i Scorpio. Kiedy wykrzyknęła radośnie imię Scorpiusa, chłopak poszedł do Rose i przez ramię szepnął „Powodzenia!”
Tiara od razu przydzieliła go do Slytherinu.
 - Rose Lily Weasley.
        Rose usiadła na krześle, a kobieta ukoronowała ją Tiarą. Rossie miała gęsią skórkę.
 - Kolejna Weasley. Ty już wiesz gdzie pójdziesz… Gryffindor!
Rose usiadła obok Jamesa.
 - Głodna? – Spytał.
 - Tak… Bardzo. Denerwowałam się, że jestem ostatnia.
James nalał kuzynce i bratu soku dyniowego.
 - Rodzina w komplecie. Nie pijcie! Teraz McGonagall Będzie przemawiać.
McGonagall weszła na środek Sali i stanęła przed mównicą z rzeźbioną sową.
 - Witajcie drodzy uczniowie! Chciałabym powiedzieć, że wyjątkowo w tym roku kadra zostaje ta sama. – Uśmiechnęła się – moi drodzy uczniowie. W dzisiejszych czasach Hogwart przestał być tylko szkołą. Stał się jedynym w swoim miejscem gdzie młodzi czarodzieje dorastają, gdzie przemierzają tą trudną wędrówkę, jaką jest dojrzewanie. Patrząc dziś na was nie widzę dzieci, które popołudniem siedzą z przyjaciółmi i rozmawiają o tematach nastolatków… Widzę dorosłych czarodziei, którymi będziecie w przeszłości. Ta szkoła jest miejscem ze szczególną historią. Ta szkoła jest miejscem gdzie piszemy nowe rozdziały ksiąg historii świata czarodziejów. Wy ją piszecie, młodzi ludzie. Dlatego proszę was dzisiaj… podejmujcie dobre decyzje, aby ta historia była historią dobrą. Teraz nie ma znaczenia czy jesteście czystej krwi, czy jesteście mugolakami; czy jesteście potomkami Gryffindor’a, czy Slytherin’a. Dziś każdy jest równy. I wobec siebie i swoich kolegów… Dziękuję.
Uczniowie zaczęli klaskać. Rose słuchała z przejęciem. Słowa ją dyrektorki dogłębnie ją poruszyły.
 - Jeszcze jedno przypominam, że wstęp do lasu i korytarza na trzecim piętrze jest surowo i bezwzględnie ZABRONIONY! Życzę smacznego! – Dodała już z uśmiechem.
I wszystkie potrawy zostały nagle rozchwytane przez głodnych uczniów.

Mam w planach zilustrować moje opowiadanie. Jeśli lubisz rysować, rzeźbisz, malować itd. Zrób zdjęcie swojej pracy i wyślij na e-maila <5-6-5-6 data-blogger-escaped-wp.pl="">. W opisie napisz swoje imię, pseudonim, bloga. Jeśli nie chcesz, żeby Twoja praca była podpisana, w treści e-maila napisz: "Anonim". 

Zapraszam do dalszego komentowania.


Złoto Krwista

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 2

II Pożyczka

           

Młoda Weasley stała na palcach próbując wepchnąć swój kufer na półkę bagażu podręcznego. Ledwo dosięgała, ale dała radę wcisnąć ciężką skrzynkę obok bagażu Jamesa.
            Usiadła robiąc miejsce młodszemu z kuzynów. Albus był od niej o pół głowy niższy. Rose widząc, że nie daje rady wepchnąć kufra, wstała, aby pomóc chłopcowi.
 - No nie, - poderwał się starszy kuzyn – żeby pomagała ci dziewczyna. Trochę męskiego honoru.
            Al otworzył usta, żeby coś powiedzieć. Po jego minie widać było, że chcę odpyskować bratu, ale za bardzo nie wie jak. James wziął kufer i bez problemu odłożył na półkę.
 - Łatwo mówić ci o „męskim honorze” jak jesteś taki wysoki.
 - No tak zapomniałem. Ty jesteś jeszcze chłopcem. Nie ma mowy o męskim honorze. – Odpowiedział złośliwie starszy brat Ala.
 - Jesteś tylko o rok starszy. – Przypomniała Rose. Nie lubiła kiedy James stawał się nieznośny.
 - Jestem starszy od was dwojga. – Odrzekł z udawanym spokojem kuzyn, pokazując zęby w geście wyższości. Rossie nie chcąc słuchać dalej teorii Jamesa, wyszła z przedziału.
 - Kobiety… - westchnął prowokator.
 - Jest w MOIM wieku! – Krzyknął z frustracją Albus. To zamknęło  Jamesowi buzię na najbliższy kwadrans.
*****
            Głupio byłoby teraz Rose gdyby wróciła do przedziału. Postanowiła poszukać wózka z łakociami. Poszła w prawo, w głąb pociągu. Nawet nie przypuszczałaby, że pociąg może być tak długi.
„Może to czary” pomyślała dziewczyna, tłumacząc sobie wszystko w głowie „jakoś musieli nas pomieścić.”
Znalazła kramik ze słodyczami w piątym wagonie.
 - Może coś z wózka kochaneczki? – Starsza kobieta w staromodnej sukni, pytała zaglądając do jednego z przedziałów.
 - Trzy czekoladowe żaby, poproszę. – Z przedziału wyszedł chłopiec. Miał bardzo jasne, blond włosy. Prawie białe. Fryzurę miał też nietuzinkową. Wszystkie włosy, dokładnie pokryte żelem, zaczesane były do tyłu. Szata, w którą był ubrany nie miała symbolu domu.
„Pewnie pierwszak” stwierdziła Rose. Był trochę niższy od niej, ale na pewno wyższy od Albusa.
 - Proszę bardzo – sprzedawczyni podała białowłosemu blondynowi czekoladowe żaby i wydała resztę. Blondyn rzucił żaby koledze, który zaczął krzyczeć. Reszta chłopców z przedziału zawyła ze śmiechu. Wszyscy dostali głupawki.
 - A dla ciebie kochaneczko? – Zwróciła się do kobieta do zagapionej panny Weasley.
 - Ja… eee… - zastanawiała się, dlaczego chłopiec krzyczał.
„Może był mugolakiem jak mama”
- To samo – dodała pospiesznie widząc, że się zagapiła. Czarownica podała trzy niebieskie paczuszki z napisem „Czekoladowe Żaby”. Rose wyciągnęła portmonetkę i wyjęła cztery galeony.
 - Jeszcze dwa – kobieta ze sztucznym uśmiechem spojrzała na młodą Weasley. Dziewczyna spojrzała na zawartość portmonetki. Pusta.
 - Przepraszam – rzuciła dziewczyna – zostawiłam resztę w kufrze zaraz przyniosę.
            Słodki uśmiech kobiety znikł.
 - Proszę – powiedział pospiesznie pierwszak – teraz się zgadza. – Kobieta wzięła pieniądze chłopca i szybko odjechała do kolejnego przedziału.
 - Coś z wózeczka kochaneczki? – Spytała uczniów z kolejnego przedziału z fałszywym uśmiechem. Rose pomyślała, że czarownica jest dobrą aktorką.
 - Dzięki – bąknęła Rossie zwracając się do nowego znajomego – oddam ci w Hogwarcie.
- Spokojnie – blondyn uśmiechnął się promiennie – jestem Scorpius Malfoy.
 - Rose Weasley.
 - Od tych Weasley’ów?
 - Od tych Malfoyów? – Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Scorpius wyglądał na mocno zaskoczonego.
 - Pewnie będziesz w Gryffindorze. Tata mówi, że wszyscy Weasley’owie tam trafiają.
 - Tata mówi, że mnie wydziedziczy, jeśli trafię gdzie indziej. – Dodała ze śmiechem Rose.
 - Naprawdę? – Dopytywał się ze śmiechem Scorpio. – Spokojnie, stawiam dziesięć do jednego, że na pewno będziesz. Podobno Tiara Przydziału uwzględnia twój własny wybór.
 - A jaki jest twój? Wiem, że twój ojciec był w Slytherinie. – Malfoy przestał się uśmiechać.
 - Tata mówi, że pewnie będę Slytherinie, - urwał i wziął głęboki oddech – ale on nie chcę.
 - Dlaczego? – Spytała młoda Weasley. W jej głosie dało się usłyszeć zaskoczenie. Nazwisko Malfoy było jednoznaczne ze Slytherinem tak jak Weasley było synonimem Gryffindoru.
 - Nie lubi o tym rozmawiać. – Scorpio już się nie uśmiechał. –  Mówi tylko, że on sam wolałby nigdy nie być Ślizgonem.
            Dziewczyna czuła, że nie powinna już o nic pytać. Wymijająco dodała:
 - Chyba pójdę się przebrać.
 - Spokojnie – blondyn znów się uśmiechał - masz jeszcze sporo czasu. Do zobaczenia Weasley.
- Na razie Malfoy.
             Chłopak zniknął w przedziale, a dziewczyna wróciła do kuzynów. 

Złoto Krwista

wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 1

I Perfekcyjnie.

 

Siedziała na ławce wyprostowana. Tak długo to planowała...
   Byli pół godziny przed czasem. Wszystkie ubrania w kufrze córki były wyprasowane i starannie złożone. Książki przed spakowaniem elegancko obłożyła w szary papier i podpisała. Atramentu, piór do pisania oraz zwojów pergaminu starczyłoby na miesiąc użytkowania dwudziestu uczniów mugolskiej szkoły. Nawet kupiła Rose notes, żeby mogła zapisywać terminy oddania prac domowych i inne ważne informacje.
   Cały czas powtarzała sobie, że wszystko jest perfekcyjnie przygotowane. Ale czy tak było naprawdę? Hermiona wzięła głęboki wdech i powoli policzyła do pięciu.
   Wszystko dopięła na ostatni guzik z wyjątkiem jednej rzeczy. Właściwie osoby. Hermiony Weasley.
Pani Weasley na chwilę zamknęła oczy. Musiała się szybko uspokoić. Żołądek skręcał jej się w supeł. Miała wrażenie, że  jakiś rozdział jej życia się kończy.
   Otworzyła oczy. Ron właśnie przebiegł przez słup, który służył  jako portal na peron 9 i 3/4. Pchał wózek z jednym, bardzo poręcznym kufrem, który trzy dni temu sama wybrała. Na kufrze siedział Hugo trzymając Molly – sowę Rose.
 - Będziesz pisać codziennie? - Spytał Hugo siostrę idącą obok niego.
 - Nie, - odpowiedziała rozbawiona tym pytaniem starsza siostra - tylko wtedy kiedy coś się wydarzy. Zamęczylibyśmy Molly i szkoda papieru. Poza tym znudziłbyś się i przestałbyś mi odpisywać.
 - Ja znudził! - oburzył się chłopiec - Prędzej bym wsiadł na miotłę.
Rozbawiona Rose nie chciał kłócić się z młodszym bratem. Miał słomiany zapał jak zawsze.
Hermiona wstała i podeszła do rodziny, która stała blisko peronu.
 - Tu jesteś - uśmiechnął się do niej mąż - już myślałem, że nas zostawiłaś.
Kobieta odwzajemniła uśmiech. Spojrzała na córkę i mocno przytuliła.
 - Będę tęsknić... - Po policzku pani Weasley spłynęła łza. Puściła córkę i wytarła policzek rąbkiem szaty. Hugo zeskoczył z wózka i odłożył klatkę z szarą sową na wózek. Lubił sowę, a teraz został mu tylko kot. Krzywołap go nie lubił i on nie lubił jego. Zwierzę było faworytem mamy, trzecim oczkiem w głowie. Lubił tylko ją. Nic dziwnego, bo tylko on go kochała. Reszta rodziny zdawała się nie zauważać futrzaka.
 - Zabrałaś swetry, - spytała matka córkę, która pokiwała głową - a szalik? Na pewno wszystko masz? - Dziewczyna ponownie pokiwała głową.
 - To dobrze... Będę tęsknić! -  Powiedziała Hermiona tuląc Rose w ramionach.
   Na peron wjechał Express Hogwart. Pogwizdywał jak wtedy kiedy Hermiona mając jedenaście lat sama pierwszy raz do wsiadała do niego, podekscytowana nowym życiem czarownicy.
 - Tylko pamiętaj jak przyjmą cię do Slytherinu to cię wydziedziczę!
   Żona Rona posłała mu spojrzenie, którego używała gdy robił jej wstyd. Rosie spojrzała na tatę. Puściła mu oko.
 - Uważaj na syna Malfoya! Odziedziczył złe geny.
   Pociąg wydał z siebie głośny gwizd. Rodzice żegnali dzieci znikające za pociągiem. Rose wzięła kufer i sowę. Kiedy przeciskała się do wejścia Al pociągnął ją za rękaw.
 - Gotowa? - Spytał.
 - Tak, nie mogę się doczekać. Gdzie jest James i Lilly?
 - James w pociągu. Lilly stoi obok taty.
   Rossie zerknęła na swoją rodzinę przez ramie. Obok Weasly'ów stali Potterowie. Hugo i Lilly energicznie machali do dwójki pierwszaków. Odmachali rodzeństwu i znikneli za drzwiami pociągu.

Równo o jedenastej pierwszego września dwa tysiące siedemnastego roku, Express Hogwart wyjechał z King's Cross w stronę Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.

 Ilustracja autorstwa "Kota"




I jak? Uprzedzam, że w 3 lub 4 rozdziale, spotkamy Tiarę Przydziału. Z tego powodu zachęcam do wypełnienia ankiety, którą znajdziecie na górze strony. :)
                                                       
                                                                                                                                    

Złoto Krwista

wtorek, 2 grudnia 2014

Zacznijmy od zaraz :-)

Na dobry początek!

Hej! Jeśli jesteś fanem Harry'ego Pottera i lubisz czytać ciekawe historię ten blog jest dla Ciebie.

Harry zaczął mnie inspirować gdy zobaczyłam ekranizacje pierwszej części serii. Oczywiście czytałam wcześniej wszystkie książki  (nie lubię odwrotnej kolejności :)), jednak książka nie poruszyła mojej wyobraźni tak jak film.

Mój fan fiction będzie dalszym losem bohaterów. Zacznę tam, gdzie skończyła słynna J. K. Rowling.
Peron 9 i 3/4, główni bohaterowie żegnają swoje dzieci w pierwszym dniu szkoły, pociąg odjeżdża do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie...

Postaram się przybliżyć jak najlepiej magiczną, albo raczej tajemniczą atmosferę Nowego Hogwartu jakiego, do tej pory, nie mieliście okazji poznać! Do zobaczenia!


A teraz zapraszamy na chwile teorii...

Chciałabym, aby każdy uczestniczył w doskonaleniu tego opowiadania, więc jeśli:

Zauważysz błędy językowe, ortograficzne lub interpunkcyjne, powiadom mnie o tym! Napisz komentarz lub napisz na mojego maila (5-6-5-6@wp.pl).

Będziesz nie pewny co do akcji. Mój tekst będzie nie czytelny, mało wiarygodny, niezrozumiały, poinformuj mnie!

Gdy coś spodoba Ci się bardziej, też poinformuj mnie! Będę starała się ulepszyć moje opowiadanie. ;*

 

Kolejne części opowiadania będą pojawiały się co tydzień!

DO ZOBACZENIA W NOWYM HOGWARCIE!!!

 

Złoto Krwista